Zamieszanie wokół przetargu MON

data publikacji: 2015-04-27 godz. 12:18

Ostatnie dni przyniosły kontrowersje związane z rozstrzygnięciem przetargu Ministerstwa Obrony Narodowej na zakup 70 wielozadaniowych śmigłowców. MON decyzję o wyborze odpowiedniej maszyny podejmował od wiosny 2012 r. wtedy to rozpoczął postępowanie przetargowe. Początkowo kontrakt miał obejmować 26 maszyn, w wersji ostatecznej powiększono zapotrzebowanie do 70 szt. Polska armia zostanie wyposażona w śmigłowce w wersjach: morskiej do zwalczania okrętów podwodnych, transportowych oraz bojowych misji poszukiwawczo-ratowniczych. Mianownikiem łączącym je wszystkie jest to, że mają być zbudowane z wykorzystaniem jednej wspólnej dla wszystkich platformy. Ostateczny termin składania ofert był przesuwany dwukrotnie. 

Do przetargu przystąpiło trzech oferentów: francuskie konsorcjum Airbus Helicopters (dawny Eurocopter), amerykańska firma Sikorsky wraz z należącym do niej PZL Mielec oraz zakłady PZL Świdnik, będące częścią włosko-brytyjskiej grupy AgustaWestland. Było o co walczyć, ponieważ wartość przetargu oszacowano na około 13 mld złotych.

MON 21 kwietnia 2015r. podał, że do tzw. „sprawdzeń weryfikacyjnych” wybrano śmigłowiec francuskiej produkcji Caracal EC725. Wybór ten jest szeroko komentowany zarówno przez wielkich przegranych, jak też przez przedstawicieli sceny politycznej. Prezes PZL Świdnik zapowiedział, że jego firma przeprowadzi analizę przyczyn podjęcia takiej decyzji. Przetarg ten nazwano największym przekrętem w polskim przemyśle zbrojeniowym.

Nie mniej emocji budzi wybór polskiego rządu dotyczący systemu obrony powietrznej. Negocjacje na temat dostarczenia tego systemu będą podjęte z amerykańską firmą Raytheon, a dotyczyć mają zestawów średniego zasięgu Patriot - Patriot Next Generation. Szkopuł w tym, że Polacy zdecydowali się na wersję systemu, która jeszcze nie istnieje – pomimo iż wymagano gotowości operacyjnej, i jak historia pokazuje, nie ma gwarancji że powstanie  na czas. 

Źródło: Gazeta Prawna\Wp.pl