data publikacji: 2015-11-30 godz. 11:45
Polscy przedsiębiorcy jeszcze nie rozgościli się na unijnym rynku zamówień publicznych, a już może się okazać, że wielu z nich tam nie dotrze. Wszystko za sprawą wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE). Wspomniany wyrok zapadł w sprawie przetargu, który został zorganizowany przez miasto Landau na odbiór i doręczanie listów, przesyłek i paczek w tym mieście. Specyfikacja zawierała wzór oświadczenia dla wykonawcy oraz podwykonawcy, w którym gwarantują respektowanie obowiązującej w Niemczech płacy minimalnej. Jeden z oferentów – spółka RegioPost odmówiła złożenia tego oświadczenia, ponieważ ich zdaniem wymóg jest niezgodny z przepisami unijnymi dotyczącymi zamówień publicznych. Sprawa trafiła do sądu, który zwrócił się z zapytaniem prejudycjalne do TSUE.
W wyroku z dnia 17 listopada 2015 r. Trybunału (sprawa C-115/14) czytamy: Art. 26 dyrektywy 2004/18 w sprawie koordynacji procedur udzielania zamówień publicznych nie sprzeciwia się uregulowaniu [...], które nakazuje oferentom i ich podwykonawcom przedstawienie przy składaniu oferty pisemnego zobowiązania do zapłaty pracownikom zatrudnionym przy realizacji usług minimalnego wynagrodzenia. Dla polskich przedsiębiorców nie jest to dobra wiadomość. Do tej pory, składając oferty w niemieckich przetargach mogli konkurować ceną ze względu na mniejsze koszty pracy. U naszych zachodnich sąsiadów, minimalna stawka wynosi 8,5 euro za godzinę pracy. W przypadku, gdy firma nie zagwarantuje takiej stawki, a taki wymóg pojawił się w przetargu, wolno ją wykluczyć.
Wyrok jest zaskoczeniem. Podobne zdarzenie miało miejsce w wyroku z 2014 r. w sprawie Bundesdruckerei (C-549/13). Trybunał uznał wówczas, że jeśli zamówienie zostanie wykonane w całości przez polskiego przedsiębiorcę, niemieccy zamawiający nie mogą wymagać od niego uwzględnienia minimalnej stawki godzinowej obowiązującej w ich kraju. Jak zauważono, stanowiłoby to sprzeczność z art. 56 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej dotyczącym zasady swobody przepływu usług. Wskazano również, że w obu krajach są różne koszty życia, stąd różnice w wysokości stawki minimalnej. Wymaganie od polskiej firmy minimalnej stawki niemieckiej utrudniłoby przepływ usług. Konsekwencją postawienia takiego wymogu, jak wynika z orzeczenia, mogłoby być utrudnianie lub zmniejszenie atrakcyjności usług, a nawet ich powstrzymanie w drugim państwie będącym członkiem UE.
Zdania co do interpretacji ostatniego wyroku są różne. Według dr Włodzimierza Dzierżanowskiego, prezesa Grupy Doradczej Sienna, listopadowy wyrok odnosi się do sytuacji, w której osoby wykonujące zamówienie będą pracować na terenie Niemiec. Przepisy dotyczące pracowników delegowanych (96/71WE) zapewniają ochronę na poziomie pracowników miejscowych, a co za tym idzie, jeśli przedsiębiorca z kraju trzeciego angażuje do wykonania zamówienia pracowników ze swojego kraju, ale na terenie Niemiec, to w relacji pracownik – pracodawca powinno się stosować rodzime dla zamówienia prawo. Wynika więc z tego, że w przypadku gdy zamówienie może być wykonywane poza granicami państwa, niemiecki zamawiający nie może ustanowić wymogu płacy minimalnej. Usługi informatyczne są najlepszym przykładem obrazującym tę tezę. Choć nie zostało to wprost wyrażone w wyroku, takie rozumienie wynika z osadzenia zamówienia w konkretnym miejscu – wyłącznie na terenie miasta Landau.
Zdaniem Tomasza Zalewskiego, wyrok ten ze względu na stan faktyczny, należy odnosić wyłącznie do sytuacji, w której zamówienie jest wykonywane na terytorium Niemiec. Ze względu na mało klarowne uzasadnienie, oraz biorąc pod uwagę jednoznaczne odpowiedzi na zadawane pytania, można wysnuć wniosek, że Trybunał bardziej przychylnie zwraca się do przepisów krajowych związanych z ochroną pracownika. Niestety, przepisy te mogą ograniczać możliwość konkurowania oferentów z państw, w których obowiązują niższe płace minimalne, a w których zamówienie mogłoby być realizowane.