Opóźnienia systemu e-zamówienia

data publikacji: 2017-11-14 godz. 07:00

  • Polsce pozostał rok na wdrożenie procedur związanych z przeniesieniem zamówień publicznych do internetu.
  • 19 października 2017 roku Ministerstwo Cyfryzacji, przy współpracy Urzędu Zamówień Publicznych, wszczęło postępowanie przetargowe na Zaprojektowanie, budowę i wdrożenie Platformy e-Zamówienia wraz z usługą hostingu. Termin składania ofert upływa 27 listopada.
  • Jak wynika z harmonogramu dostępnego na stornie internetowej Ministerstwa Rozwoju,  uruchomienie wersji beta platformy planowane jest w drugim kwartale 2018 roku. Z podstawowych usług procesu zamówień publicznych będziemy mogli korzystać w czwartym kwartale 2018 roku.



Czas działa na niekorzyść ustawodawcy

Zaledwie rok pozostał do daty, która wyznacza termin elektronizacji zamówień publicznych.  Zgodnie z unijną dyrektywą 2014/24/UE w sprawie zamówień publicznych od 18 października 2018 r. wszystkie procedury związane z udzielaniem zamówień publicznych mają być prowadzone w formie elektronicznej. Dotyczy to wszystkich państw należących do wspólnoty.

Polska poszła o krok dalej, zobowiązując się do wyposażenia całej administracji w narzędzia informatyczne. Dzięki porozumieniu pomiędzy Ministerstwem Cyfryzacji a Urzędem Zamówień Publicznych, platforma e-zamówienia ma być dostępna bezpłatnie dla wszystkich zamawiających.

W ocenie ekspertów, nie ma możliwości, by w tak krótkim czasie stworzyć nowy system, dostosowany do potrzeb polskiego rynku zamówień publicznych. Jedynym możliwym wyjściem, jest adaptowanie istniejących rozwiązań do naszych warunków.

Niestety również w tym przypadku, czas nie jest sprzymierzeńcem resortu cyfryzacji.

Harmonogram swoje a rzeczywistość swoje

Według wstępnych założeń, umowa na dostarczenie systemu powinna być zawarta do 15 września. Za moment krytyczny uznano datę 31 października, natomiast  punkt ostateczny przypada  15 listopada. Niedotrzymanie tych terminów i wszelkie przesunięcia będą skutkowały brakiem czasu na zaimplementowanie systemu do wymogów wprowadzonych dyrektywą.

Przyjmując wariant optymistyczny, a wydaje się że taki został założony,  rozstrzygnięcie ogłoszonego postępowania przetargowego przebiegnie bezproblemowo, a firmy nie będą wnosiły odwołania. Ustawodawca przekroczy założone terminy  „jedynie”  o co najmniej 30 dni.  Każdy zamawiający wie, że taka sytuacja zdarza się rzadko, a w przypadku tak dużych zamówień scenariusz wydaje się wręcz utopijny.  Jeśli jednak, którykolwiek z wykonawców złoży odwołanie … Przy opracowanym harmonogramie nie ma już miejsca, na jakąkolwiek sytuację problematyczną.

Data narzucona przez dyrektywę znana jest co najmniej od trzech i pół roku. Niestety czasu nie udało się wykorzystać na przygotowanie dedykowanych rozwiązań, pozostanie nam zatem skorzystanie z gotowych systemów dostępnych na rynku.

Paraliż rynku

Najczarniejszy scenariusz przy braku e-zamówień, zarówno dla zamawiających jak i wykonawców, to paraliż przetargów. Nie tylko dyrektywa unijna, ale również polska ustawa – Prawo zamówień publicznych (t.j. Dz.U. z 2017 r. poz. 1579 ze zm.) zakładają, że od 18 października 2018 roku, zamówienia publiczne powinny przenieść się na platformę elektroniczną. Ze względu na przesunięcia czasowe, prawdopodobnym rozwiązaniem jakie zostanie, będzie korzystanie z narzędzi komercyjnych umożliwiających prowadzenie e-przetargów. Niestety niesie to za sobą co najmniej dwa zagrożenia, a mianowicie:

- platformy, które nie są dostosowane do znaczącego wzrostu ilości przetargów, mogą ich nie obsłużyć;

- mniejsze instytucje czy urzędy mogą mieć problem ze znalezieniem środków na wykupienie  takiej usługi.

Dodatkowo, w polskiej ustawie znalazł się zapis, na chwilę obecną, niemożliwy do wprowadzenia w życie. Zgodnie z nim od kwietnia przyszłego roku formularze JEDZ będą podpisywane bezpiecznym podpisem elektronicznym, weryfikowanym za pomocą ważnego kwalifikowanego certyfikatu. Niestety, unijna platforma nadal nie pozwala na tego typu rozwiązanie i wiele wskazuje, że w przyszłym roku to się nie zmieni. Miejmy nadzieję, że ustawodawca zawrze rozwiązanie tej sytuacji w przygotowywanej ustawie Prawo zamówień publicznych. Przypomnijmy – trwają prace nad projektem a wspomniana ustawa ma być gotowa na wiosnę 2018 r.

Przełamanie stereotypów

Poza platformą tworzoną przez resort, zamawiający będą mogli korzystać z własnych rozwiązań informatycznych, dostosowanych do wymogów obowiązujących e-zamówienia. Już od lutego 2018 roku, dla zamawiających udostępnione zostaną standardy usług i danych wraz z API, które będą mogły zostać wdrożone do wybranych przez nich platform zamówieniowych.

Nie tylko rozwiązania informatyczne mogą sprawiać problemy. Dodatkowym elementem, który ustawodawca powinien wziąć pod uwagę jest … element ludzki. Wszystko pięknie wygląda w teorii, w praktyce niezbędne jest przekonanie urzędników do stosowania nowych rozwiązań technicznych. Eksperci spodziewają się barier mentalnych, spowodowanych przyzwyczajeniem do prowadzenia postępowań przetargowych w formie papierowej.  Zmiana nastawienia powinna być rozpoczęta już teraz, poprzez system szkoleń oraz konferencje przygotowujące pracowników zamawiającego do pracy w środowisku informatycznym.  Niestety, także w tym przypadku ustawodawca zaspał.

 

Źródło: gazetaprawna.pl.

   Renata Polisiakiewicz

 Ekspert współpracujący z serwisem PressInfo,  posiadający  kilkuletnie doświadczenie w stosowaniu prawa zamówień publicznych, absolwent Politechniki Lubelskiej.     Doświadczenie zdobywane w administracji państwowej, samorządowej – prowadząc postępowania przetargowe po stronie zamawiającego oraz w sektorze prywatnym – przygotowując oferty przetargowe dla Wykonawcy.