Nielegalne oprogramowanie nawet w urzędach

data publikacji: 2015-12-22 godz. 14:15

Problem nielegalnego oprogramowania istnieje od dawna. Jak wynika z raportu Business Software Alliance skala tego zjawiska w Polsce jest nadal duża. Nielegalne oprogramowanie stanowi 51% zainstalowanych programów, co oznacza, że co drugi użytkownik łamie prawo. Średnia europejska wynosi 29 proc. Z pozoru mogłoby się wydawać, że nielegalne oprogramowanie wykorzystywane jest przez prywatnych użytkowników lub przedsiębiorców. Tymczasem z problemem boryka się również administracja publiczna.


Nielegalne oprogramowanie trafia do urzędów w ramach kontraktów o zamówienie publiczne. Piotr Marczuk, wiceprezes Związku Pracodawców Technologii Cyfrowych Lewiatan i dyrektor ds. polityki korporacyjnej w Microsoft Polska przesłał do Urzędu Zamówień Publicznych oraz Ministerstwa Cyfryzacji informację o występowaniu tego zagrożenia w przypadku podmiotów publicznych. W piśmie przedstawione zostały cztery możliwe do wystąpienia scenariusze: 

  1. Przedmiotem zamówienia są komputery z zainstalowanym systemem operacyjnym. Sprzęt posiada co prawda certyfikaty lub etykiety potwierdzające autentyczność oprogramowania, w praktyce okazuje się, że są one podrobione. Kody aktywacyjne zamieszczone na certyfikatach pochodzą z kradzieży lub zostały już wcześniej aktywowane. 
  2. Dostawa kilku kopii oprogramowania na płytach DVD-R albo pamięci USB. Najczęściej okazuje się, że kopie te są nielegalne.
  3. Wykonawca zamówienia dostarcza zamawiającemu kody aktywacyjne za pomocą e-maila lub w postaci wydruku. W takich przypadkach często są to kody nieautoryzowane. 
  4. Rozpowszechnianie samych sfałszowanych certyfikatów lub etykiet niezwiązanych ze sprzętem komputerowym.

Odpowiedzialność za wykorzystywanie nielegalnego oprogramowania spoczywa na zamawiającym. To on poniesie konsekwencje w postaci zakazu używania programów wprowadzonych poprzez użycie zabezpieczenia tymczasowego. Ponadto powinien on liczyć się z nałożeniem odpowiedzialności odszkodowawczej, która wynosi dwukrotność należnego wynagrodzenia.

Zamawiający ma możliwość uniknięcia odpowiedzialności za taką szkodę, o ile zostanie to zawarte w umowie. Dostarczenie pirackiego oprogramowania może być traktowane jako naruszenie postanowień zawartych w kontrakcie. Warto zawrzeć zapis umożliwiający odstąpienie od umowy w przypadku stwierdzenia naruszenia zapisów umowy przez wykonawcę oraz możliwość naliczenia kar. W takim przypadku zamawiający ma obowiązek zweryfikowania legalności oprogramowania poprzez kontakt z jego producentem.


W trakcie oceny ofert zamawiający musi być czujny w przypadku dużych dysproporcji cenowych. Powinien upewnić się czy zbyt niska cena oprogramowania wynika z dużych upustów cenowych uzyskanych przez wykonawcę od producentów oprogramowania, czy dystrybutorów. Kolejnym proponowanym przez ZPTC Lewiatan rozwiązaniem jest zawieranie w specyfikacji konkretnych postanowień wzmacniających pozycję zamawiającego.


Na etapie przetargu zamawiający może żądać od wykonawcy oświadczenia, że wykonywane przez niego zamówienie spełnia określone wymagania dotyczące oryginalności przedmiotu zamówienia albo zgodności z prawem autorskim. W przypadku nieprawdziwości oświadczenia wykonawca zostaje wykluczony z postępowania na mocy art. 24 ust. 2 pkt. 3 ustawy – Prawo zamówień publicznych (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 907 ze zm.). Ponadto oferta wykonawcy może zostać odrzucona z powodu popełnienia czynu nieuczciwej konkurencji (art. 89 ust. 1 pkt 3 ustawy). Dostarczenie pirackiego oprogramowania zgodnie z wyrokiem Sądu Apelacyjnego w Poznaniu z 20 lutego 2008 r. (I A Ca 93/08) stanowi czyn nieuczciwej konkurencji.

 

Z całą pewnością na etapie przygotowywania dokumentacji przetargowej warto dłużej zastanowić się nad wyborem zabezpieczenia zamawiającego. Pirackie oprogramowanie powoduje nie tylko skutki prawne. Często naraża użytkowników na ataki złośliwych aplikacji czy programów szpiegujących, które są częstą przyczyną oszustw finansowych, utraty danych, naruszenia poufności a nawet awarii systemów.